Drukuj
Kategoria: Aktualności

torebki

Okiem psychologa

 ?Odpoczywaj, jedz, pij i używaj...? - te słowa ewangelicznego bogacza (Łk 12,19) mogłyby być współczesnym hasłem cywilizacji konsumpcji: gromadzenia bogactw materialnych bez liczenia się z kimkolwiek, fascynacji rzeczami, błyskotkami, mierzeniem ludzkiego życia, jego sensu i powodzenia nie przez to, kim człowiek jest, lecz co i ile posiada.

Jednocześnie wciąż aktualne są słowa św. Augustyna ?Stworzyłeś nas Panie dla siebie i niespokojne jest serce nasze dopóki nie spocznie w Tobie?. Okazuje się bowiem, że jedzenie, picie i używanie nie są w stanie wypełnić całkowicie ludzkiego życia.

Historia życia i śmierci (często samobójczej) ludzi, którzy byli bogaci, mieli pieniądze i sławę, pokazuje, że często byli oni głęboko nieszczęśliwi, odczuwali wewnętrzną pustkę, smutek i poczucie braku sensu życia. Ci, którzy ich otaczali, wykorzystywali ich bogactwo i pozycję społeczną, a ostatecznie z chciwości bądź zazdrości sprzedawali ich.

Nic to zresztą nowego, że za pieniądze sprzedaje się ludzi. Biblia opisuje nam historię Józefa egipskiego, sprzedanego przez swoich braci. Sam Jezus został sprzedany za 30 srebrników. Obecnie wcale nie jest inaczej. Ilu ludzi zostało w naszym kraju sprzedanych wraz z kamienicami przy okazji ?dzikiej reprywatyzacji?. To bogactwo nowych ?kamieniczników? okazało się jednak krótkotrwałe, a krzywda tysięcy ludzi wołała o pomstę nie tylko do nieba. Niektórzy ze skrzywdzonych ponieśli śmierć w niewyjaśnionych okolicznościach i śmiało można rzec, że są ?męczennikami w obronie społecznej sprawiedliwości?. W Piśmie św. czytamy: ?Bogactwa niesprawiedliwych wyschną jak potok i przeminą jak wielki grzmot, co się rozlega w czasie ulewy? (Syr 40,13).

W wymiarze globalnym wcale nie jest lepiej. Zdecydowana większość ludzkości świadomie utrzymywana jest w biedzie i nędzy, podczas gdy dobra materialne tego świata są w rękach nielicznych. Pieniądze, jakie wydaje się na zbrojenia, wszelkie konferencje, posiedzenia, z których nic nie wynika, z pewnością wystarczyłyby, aby zapewnić całej ludzkości poziom życia godny człowieka. Niszczone ?nadwyżki? żywności i innych dóbr, tylko po to, aby utrzymać wysokie ceny produktów, wystarczyłyby na wykarmienie tych, którzy cierpią i umierają z głodu.

Bogactwo daje złudne poczucie samowystarczalności i panowania nad światem, często czyni człowieka nieczułym na potrzeby innych ? dlatego jednostki obfitują, a miliony są głodne. Tak absorbuje człowieka, ma taką uwodzicielską moc, że zdobywanie kolejnych dóbr staje się celem samym w sobie, swoistym bożkiem, w imię którego człowiek jest w stanie uczynić wszystko. Mamona staje się konkurentem dla samego Boga i niestety w tej konfrontacji Bóg często ?przegrywa?.

Na bogactwo trzeba spojrzeć jako na dar dany nam przez Boga. Ma być ono użyte jako środek do budowania lepszego i bardziej sprawiedliwego świata, a nie cel sam w sobie. Jezus ostrzega, że ?Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego? (Mt 19,24). Oznacza to, że człowiek bogaty ma wiele trudności, aby być zbawionym. Życia wiecznego nie dziedziczymy za dobra tego świata, nie da się go kupić. Jest ono darem Boga, wyrazem Jego dobroci i miłości i nie ma nic wspólnego z ludzkim wyrachowaniem i interesownością. Oczywiście to, że zbawienie jest łaską i darem Boga, nie znaczy, że z tą łaską nie trzeba współpracować, że można stać bezczynnie z założonymi rękami.

bluzki

Trzeba też sobie uświadomić, że nasze istnienie, to, kim jesteśmy, zawdzięczamy Bogu. Nie od nas zależało, jacy się urodziliśmy, jaki mamy wygląd fizyczny, cechy psychiczne, uzdolnienia i talenty. My możemy jedynie to, co otrzymaliśmy w darze, dobrze lub źle wykorzystać, zaprzepaścić  lub rozwinąć i udoskonalić.

Złudne jest mniemanie, że zdobyte bogactwo zawdzięczam sobie, bo jestem inteligentny, umiem wykorzystać koniunkturę i mam smykałkę do interesów. Trzeba zapytać siebie, kto mnie w te umiejętności wyposażył? Wszystko, w co zostaliśmy wyposażeni jako ludzie, cała nasza cielesność, psychiczne właściwości są darem. Nawet nasze zalety to nie do końca nasza zasługa. Jeśli ktoś urodził się np. flegmatykiem, to żadna w tym jego zasługa, że jest spokojny, działa rozważnie, tak łatwo nie ulega emocjom. Ma to z natury. Taki np. choleryk musi włożyć wiele wysiłku, aby takie zalety w sobie wypracować.

Nawet nasze wady mają u podstaw dary Boże, bo są niewłaściwym ich wykorzystaniem. Taka np. pycha to niewłaściwe wykorzystanie miłości samego siebie, lenistwo - daru czasu itd.

Warto to wszystko sobie przemyśleć, by w pełni zrozumieć, że od naszego stosunku do bogactw i ubóstwa zależy nasze zbawienie.

                                                                                                     Lucyna  Styś

[artykuł pochodzi z naszego biuletynu]