choinka zielona z babkamiZepsuły mi się dziś, 29 grudnia, lampki choinkowe. Nie umiem nic zrobić. Banał. Przecież półki się uginają od świecidełek za grosze. Przecież mam kwadrans pieszo do wielkiego sklepu z artykułami budowlanymi oraz wyposażeniem wnętrz. Do 2 lutego daleko, tradycję lubię, choinka prosi o światełka, więc kupię sobie nowe lampki. A co!

Poszłam.

pusty koszyk sklepowyDłuugie regały pustki i kurzu. Na jakimś bocznym stole porzucono uszkodzony stroik i parę pudelek z lampkami. Lampidła chyba. Ba, kilometry kabla. Owinąłbyś gęsto cały mostek w parku i ze trzy sąsiednie latarnie. Lampek na choineczkę niespełna metrową niet. Już tak daaaawno przecież po Bożym Narodzeniu, cała epoka, no nie?

Gdybym przypadkiem zabłądziła tam znowu jutro, to półki - myślę - nie byłyby puste. Zaraz zaczną tam kicać, niewinne oczywiście, zające i kurczaczki. Będą strusie choćby jaja we wszystkich niewyobrażalnych kolorach. Strach tam jutro zajrzeć.

Tyle o fenomenach kultury (?) i obyczajach w wielkim mieście między Warszawą a Berlinem...

(Hania, członkini instytutu)