Księża niezłomni

 

INSTYTUT ŚWIECKI CHRYSTUSA KRÓLA
   Ojciec duchowny kapłanów i wiernych
w:  "Nasz Dziennik",
Sobota-Niedziela, 28-29 czerwca 2008, Nr 150 (3167)

Ksiądz infułat Wojciech Piwowarczyk przez pól wieku wywierał znaczący wpływ na ożywienie życia religijnego w diecezji kieleckiej. Zarówno w czasie okupacji niemieckiej, jak i w latach zniewolenia komunistycznego okazał sie duchowym oparciem nie tylko dla alumnów i wychowawców seminarium, ale także dla Księzy z całej diecezji. Dla ludzi świeckich, zwłaszcza chorych i ubogich, stal sie mistrzem życia religijnego. 2 grudnia 2006 r. rozpoczął sie jego proces beatyfikacyjny.

 
 
 
 
 
 
 
 
      Sługa Boży ks. infułat Wojciech Piwowarczyk (1902-1990)

 Ksiądz biskup Czesław Kaczmarek, powierzając w 1958 r. ks. Wojciechowi Piwowarczykowi funkcje ojca duchownego kapłanów diecezji kieleckiej, napisał w nominacji m.in.: "jak bardzo w dzisiejszych warunkach jest potrzebny światły przewodnik w sprawach wewnętrznego życia samym Księzom", który niesie pomoc Kaplanom "w budowaniu i utrwalaniu królestwa Laski Bożej w ich własnych kapłańskich duszach". Ojcostwo duchowe w posłudze ks. Wojciecha Piwowarczyka stało sie faktem. Nie tylko nazywany był ojcem, ale u wszystkich Księzy diecezji kieleckiej cieszył sie wielkim autorytetem w sprawach duszy i ich posługi kapłańskiej.

   Droga do posługi ojca duchownego
     Wojciech Piwowarczyk urodził sie 18 stycznia 1902 r. we wsi Kamienica, położonej na terenie parafii Golcza k. Miechowa. Pochodził z rodziny rolniczej Wojciecha i Joanny z d. Szychta. Miał siedmioro rodzeństwa. Rodzice zadbali o religijne i patriotyczne wychowanie swoich dzieci, a także o ich wykształcenie, co nie było łatwe w tamtym czasie. W wieku siedmiu lat Wojciech rozpoczął naukę w szkole podstawowej w Golczy. Ukończył trzy klasy i złożył egzamin do progimnazjum rosyjskiego w Miechowie. Wybuch I wojny światowej przerwał naukę w szkole, która na cały rok została zamknięta. W tej sytuacji uczył sie prywatnie w rodzinnej wiosce z pomocą kleryka Teofila Banacha. W 1916 r. po pomyślnie zdanym egzaminie rozpoczął naukę w II klasie Gimnazjum im. Tadeusza Kościuszki w Miechowie. W tym czasie należał do harcerstwa, co wpłynęło na umocnienie jego postawy religijnej i patriotycznej wyniesionej z domu rodzinnego. Przez pewien czas jego prefektem w szkole był ks. Tadeusz Joachimowski, były kapelan polskich oddziałów wojskowych na terenie Rosji. W lutym 1919 r. ksiądz prefekt został powołany przez biskupa polowego Stanisława Galla na pierwszego kanclerza Kurii Polowej Wojska Polskiego. W czasie wakacji w 1922 r. Wojciech Piwowarczyk zgłosił sie na obóz szkolenia wojskowego do Rytra k. Starego Sącza. Jednak po dwóch tygodniach pobytu na obozie, z powodu trudnych warunków atmosferycznych i braku cieplej odzieży rozchorował się sie na krwawa dyzenterie. Przeleżał wiele tygodni w szpitalu, a dalsza opiekę sprawowała nad chorym jego matka w domu rodzinnym. Po siedmiu latach nauki w gimnazjum Wojciech Piwowarczyk złożył egzamin dojrzałości przed Komisja Edukacyjna i ze świadectwem maturalnym 1 września 1923 r. zgłosił się do kieleckiego seminarium duchownego. Jako alumn, zdolny i solidny w pracy, juz w seminarium odpowiedzialnie przygotowywał sie do przyszłej posługi kapłańskiej. Działał w kolach zainteresowań, głownie w kole misyjnym oraz w Sodalicji Mariańskiej. Po pięciu latach studiów 19 czerwca 1927 r. otrzymał świecenia kapłańskie w katedrze kieleckiej z rak ks. bp. Augustyna Łosińskiego.
     Bezpośrednio po świeceniach ksiądz biskup ordynariusz skierował go na wikariat do Wiślicy, gdzie obok podstawowych obowiązków duszpasterskich zajmował sie głównie katechizacja. Proboszcz tej parafii, ks. Jan Widłak, wkładał wówczas wiele trudu w odbudowe starej kolegiaty i domu Długosza. Po roku pracy w Wiślicy ks. Piwowarczyk został przeniesiony do parafii Świętej Trójcy w Jędrzejowie. I tu również wiele czasu i trudu poświęcał nauczaniu religii w wioskach poza miastem, dojeżdżając do szkoły rowerem.
    Z Jędrzejowa ks. Wojciech Piwowarczyk został skierowany na dalsze studia z teologii moralnej na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Warszawskiego, które rozpoczął 1 września 1932 roku. W ramach studiów uczęszczał tez na wykłady z psychologii. W Warszawie, oprócz pracy naukowej, pomagał w duszpasterstwie parafialnym - spowiadał i opiekował sie chorymi w szpitalu. Angażował sie również w działalność akademickich stowarzyszeń, działających wówczas prężnie w stolicy. W czerwcu 1935 r. uzyskał stopię magistra z teologii moralnej, a studia zakończył doktoratem na podstawie rozprawy "Charakter. Jego istota". Obrany kierunek studiów i równocześnie posługa duszpasterska w Warszawie były doskonałym przygotowaniem ks. Piwowarczyka do późniejszej roli ojca duchownego.
     Po powrocie z Warszawy ks. Wojciech Piwowarczyk został mianowany wikariuszem parafii św. Wojciecha w Kielcach, a w rok później wikariuszem w katedrze. Nowy ordynariusz kielecki ks. bp Czesław Kaczmarek w listopadzie 1938 r. mianował go sekretarzem generalnym KSMM (Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej) diecezji kieleckiej, a następnie spowiednikiem w seminarium duchownym i Sióstr Szarytek w Szpitalu Dziecięcym. W przeddzień okupacji niemieckiej zwolniony z funkcji sekretarza KSMM został mianowany ojcem duchownym w seminarium kieleckim.

   W latach niemieckiej okupacji Kapłan mocny duchem
     Na początku września 1939 r., gdy Niemcy zbombardowali kielecki dworzec PKP, ks. Wojciech Piwowarczyk razem z ks. bp. sufraganem Franciszkiem Sonikiem spowiadał na ulicy, opatrywał rannych żołnierzy i cywilów, a spowiadających sie w takich warunkach było wielu. Opatrzonych na ciele i na duchu przewoził konnym wozem do Szpitala św. Aleksandra. Martwe ciała żołnierzy wywoził do wspólnego grobu wykopanego na cmentarzu kieleckim.
     W latach okupacji niemieckiej seminarium duchowne w Kielcach przeżywało niezmiernie trudne, a czasem groźne chwile. Z wybuchem wojny gmach seminaryjny w znacznej części został zajęty przez polski szpital wojskowy. Później zagarnęli go Niemcy, usuwając z niego kleryków i ich wychowawców. Przez lata okupacji tułali się oni po rożnych zastępczych pomieszczeniach na terenie miasta, w których często panowała straszna ciasnota i trudne warunki sanitarne. Pomimo groźby represji niemieckich ordynariusz kielecki i przełożeni seminarium duchownego w Kielcach przyjmowali na kontynuowanie studiów i formacje duchowa alumnów wyrzuconych przez Niemców z seminariów położonych na terenach wcielonych do Rzeszy.
     Wszystkich ciężarów niemieckiej okupacji doświadczał również ojciec duchowny ks. Wojciech Piwowarczyk. Tułał się z klerykami po prywatnych kwaterach. Kiedy mieszkał w małym pokoju przy ul. Niecałej 5, w sąsiedztwie kaplicy, była ona zawsze otwarta, podobnie jak on sam miął serce zawsze dostępne dla każdego kleryka i księdza. W tym czasie jego podopieczny alumn, a dziś biskup senior ks. Edward Materski z Radomia wspominał, ze ojciec Piwowarczyk był Kaplanem pełnym mocy, ściśle zjednoczonym z Bogiem. Przez to sam nie podlegał zatrwożeniu i swoim wewnętrznym pokojem obdarzał innych.
     W styczniu 1945 r. ostatnie godziny okupacji niemieckiej i sowieckie natarcie na Kielce, pełne trwogi na skutek artyleryjskiego obstrzału, ojciec duchowny razem z klerykami spędził w piwnicy na modlitwie. Jak wspomina ks. bp Materski, "wielu alumnów wojennego pokolenia, Ojcu zawdzięcza wewnętrzny pokój, swoja ufność i gotowość wypełnienia Bożych oczekiwań".
     W latach okupacji, oprócz zleconych obowiązków w seminarium duchownym i uwarunkowań, w których je pełnił, ks. Wojciech Piwowarczyk poświęcał sie tez pracy duszpasterskiej w Kielcach. Przede wszystkim dużo spowiadał w katedrze i w kościele św. Wojciecha. Zgromadził wokół siebie wspólnotę niewiast, dla których pełnił funkcje kierownika duchowego. Ciężar lat wojennych, ogrom obowiązków wychowawczych w seminarium duchownym, wielkie zaangażowanie duszpasterskie poza seminarium, bardzo ujemnie odbiły sie na jego zdrowiu. Zaraz po zakończeniu okupacji tak był osłabiony, ze nie mógł dojść z mieszkania do kaplicy seminaryjnej i czasem sprawował Msze św. na siedząco.

    Ojciec duchowny, niezłomny wobec reżimu stalinowskiego
     Bolesne doświadczenia Kościoła pod okupacja hitlerowska w niewielkim stopniu zmieniły sie z nastaniem PRL, kiedy władze nad Polakami z nadania Moskwy przejęli komuniści. Diecezja kielecka stała sie poligonem doświadczalnym w niszczeniu Kościoła katolickiego. Głównym celem ataku komunistów stal sie bezkompromisowy wobec nich ordynariusz kielecki ks. bp Czesław Kaczmarek i jego bliscy współpracownicy. W 1945 r. zmieniony został zarząd kieleckiego seminarium duchownego. Przy nowym rektorze ks. Szczepanie Sobalkowskim ojcem duchownym pozostał ks. Wojciech Piwowarczyk.
     Od młodości należał do Sodalicji Mariańskiej i jako ojciec duchowny w seminarium wprowadzał alumnów na glebie pobożności maryjnej. Władza komunistyczna rozwiązała Sodalicje Mariańskie i inne stowarzyszenia o charakterze religijnym. Mimo zakazu rządowego, pod troskliwa opieka ojca Piwowarczyka, w seminarium kieleckim istniało nieformalne kolo czcicieli Matki Bożej. Wspomina o nim ks. prof. Jozef Kudasiewicz. Na trzecim roku studiów, w 1950 r. został on prezesem tego kola. Jego obowiązkiem było przygotowanie członków do ślubowania sodalicyjnego. Zawsze odbywało sie ono 8 grudnia, w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi

Panny. Tego dnia sodalisi przygotowywali specjalna akademie, z referatem maryjnym, ze śpiewem i recytacjami. Akademia była urządzana dla całego seminarium, w odpowiednio udekorowanej sali. Po akademii ks. Piwowarczyk zapraszał do siebie wszystkich jej organizatorów, częstował słodyczami i owocami, ukazywał osiągnięcia i niedociągnięcia tej imprezy. Podsumowując takie działania Sodalicji, ks. Kudasiewicz mówi: "Była to świetna szkoła życia i przygotowanie do samodzielnej pracy".
     Po uwiezieniu ordynariusza kieleckiego ks. bp. Czesława Kaczmarka, rektora seminarium ks.Szczepana Sobalkowskiego, pracowników seminarium i kurii kieleckiej oraz innych kapłanów, w atmosferze zastraszenia i przygnębienia duchowieństwa diecezjalnego, ojciec duchowny ks. Wojciech Piwowarczyk był szczególna "ostoja trwania" przy Bogu i umacniał innych w znoszeniu reżimu stalinowskiego, w zachowaniu jedności z umęczonym biskupem i wiezionymi Kaplanami. Był nieustannie śledzony przez funkcjonariuszy UB. Świadomy inwigilacji, jakby nie zwracał uwagi na swoich "aniołów stróżów".
     15 marca 1954 r. oficer z kieleckiego UB Wiktor Muszyński proponował swoim przełożonym usuniecie ks. Piwowarczyka ze stanowiska ojca duchownego w seminarium. Postanowiono opracować charakterystykę księdza i posłać ja do KC PZPR w celu uzyskania akceptacji tej propozycji. W dokumencie tym zapisano: "ks. Piwowarczyk prowadzi wśród kleryków prace organizacyjna o charakterze b. organizacji katolickich. Ks. Piwowarczyk wykorzystuje każda okazje, aby podtrzymywać wśród kleryków, a nawet innych kapłanów tendencje, ze Kościołowi w Polsce dzieje sie krzywda, ze jest prześladowany (...)". Przedstawionej w KC PZPR propozycji usunięcia ojca duchownego z seminarium jednak nie zrealizowano.
     W Referacie Organizacji Wydzielonych KW PZPR w Kielcach w Informacji o działalności kleru na terenie województwa kieleckiego za rok 1955 zapisano, ze "w 1955 r. znacznie wzmogła sie aktywność Księzy diecezji kieleckiej. Stało sie to po wyjściu ks. bp. Kaczmarka z wiezienia na tzw. 'urlop'. Przebywał tylko kilka dni w Kielcach, a starał się sie ożywić i ubojowić kler. Do zaufanych Księzy mówił, by walczyli o prawa dla Kościoła, by zdolni byli do ofiar. Za takie poczynania biskupowi zakazano pobytu w Kielcach, niemniej jednak utrzymywał on kontakt z kuria i seminarium przez ks. E. Materskiego. Przez niego według rządzących kierował diecezją".
W 1955 r. odzyskali wolność uwiezieni księża J. Jaroszewicz, J. Danilewicz i J. Dąbrowski. W cytowanej Informacji odnotowano, ze z grona kilku kieleckich Księzy stworzył sie swego rodzaju zespól, a mianowicie: ks. Piwowarczyk - ojciec duchowny seminarium duchownego, ks. Kiełb - dziekan kielecki, wizytator nauki religii - ks. Czeluśniak z ks. Jaroszewiczem na czele. "Zespól ten wywiera zasadniczy wpływ na bieg spraw i najbardziej oddziaływuje na kler w duchu reakcyjnym". Podkreślono, ze aktywność kurii wzmagała reakcyjna działalność Księzy na terenie całej diecezji. Ten "zespół" miał być wspierany również  przez niektórych Księzy dziekanów. W oparciu o taką postawę Księzy podkreślono, że kielecka kuria diecezjalna opiera sie władzy świeckiej w obsadzaniu lepszych stanowisk parafialnych przez "Księzy postępowych", czyli patriotów. Autorzy Informacji zgodnie z prawda zauważyli tez wzrost powołań kapłańskich do seminarium kieleckiego. Według nich, alumni w seminarium są wychowywani "w duchu nienawiści do wszystkiego, co postępowe i co zawiera treść socjalistyczna". Grono profesorów stara sie utrzymać silna dyscyplinę wśród alumnów, nie dopuszcza do nich żadnych wiadomości o budownictwie Polski Ludowej. O wrogim wychowaniu w seminarium świadczą "fakty i przykłady" nowo wyświeconych Księzy, „są to ludzie zdecydowanie wrogo nastawieni do wszystkich przemian zachodzących w naszym kraju". Już jako księża są przeciwni spółdzielniom produkcyjnym, obowiązkowym dostawom nałożonym na rolników. Liczba alumnów tak wzrasta, ze po świeceniach kapłańskich braknie dla nich stanowisk kościelnych w diecezji - ubolewali funkcjonariusze PZPR.
     Aparat władzy PRL również zaniepokojony był aktywnością i pracowitością młodych Księzy w pracy katechetycznej w parafiach. Dlatego dla wielu nowo wyświeconych kapłanów wstrzymywano zatwierdzenie na stanowiskach wikariuszy. Niepokój w partii wywoływała skuteczność pracy kapłańskiej wśród młodzieży, rodziców, a nawet nauczycieli. Nadto kuria kielecka apelowała do kapłanów, a ci do wiernych o przygotowanie sie do obchodów 1000-lecia chrześcijaństwa w Polsce. Apel kurii miął zawierać "wyraźnie wrogie akcenty w stosunku do ZSRR", mobilizował kapłanów i wiernych do ożywienia pobożności maryjnej. Dopatrywano sie w tym dyrektyw z Watykanu, wpływu radiowych audycji zagranicznych. W związku z obchodami 300-lecia obrony Częstochowy przed Szwedami rządzący z trwoga odnotowywali wrogie nastroje w społeczeństwie, które domagało sie swobód religijnych. Pilnie strzeżone były pielgrzymki na Jasna Gore, organizowane mimo szykan reżimowych.

     W 1956 r. dogorywał okres "wypaczę" stalinizmu, pogrzebani zostali Jozef Stalin i Bolesław Bierut, rodziły sie burzliwe nastroje w społeczeństwie polskim, a polityka komunistów polskich nie ustawała w restrykcjach wobec Kościoła katolickiego: "Referat Organizacji Wydzielonych, zmierzając do dalszego usprawnienia pracy i prowadzenia właściwej polityki Partii do kleru, przedkłada Egzekutywie Komitetu Wojewódzkiego wnioski do zatwierdzenia: (...) 9) W celu poprawienia kierunku wychowania uczniów seminariów duchownych w Kielcach i Sandomierzu w duchu pozytywnym do Polski Ludowej Prezydium WRN podejmie wnioski w celu usunięcia ze stanowiska ojca duchownego w Seminarium Duchownym w Kielcach ks. Piwowarczyka, a w Seminarium Duchownym w Sandomierzu ze stanowiska p.o. rektora ks. Koceniaka...".
Komuniści słusznie widzieli w ks. Wojciechu Piwowarczyku, ojcu duchownym kieleckiego seminarium, Kaplana i wychowawcę kapłanów bez reszty wiernych kapłańskiemu powołaniu w służbie Bogu i Ojczyźnie.
    W końcu sierpnia 1956 r. sufragan kielecki ks. bp Franciszek Sonik otrzymał pismo z Prezydium WRN w Kielcach, w którym - powołując się na wcześniejsze rozmowy - sprzeciwiano się objęciu przez zwolnionego z wiezienia ks. Jana Jaroszewicza jakiejkolwiek funkcji w kurii, seminarium i na terenie Kielc. Domagano się, by do 15 września wyznaczyć mu placówkę duszpasterska poza Kielcami. Nadto postawiono sprzeciw, by "ks. Sobalkowski po powrocie z wiezienia objął stanowisko Rektora Seminarium Duchownego w Kielcach". W tym piśmie z województwa bez żadnego uzasadnienia proszono ks. bp. Sonika o usuniecie z funkcji ojca duchownego w seminarium. Władza wojewódzka z góry wyrażała zgodę na objecie przez tych Księzy jakiegokolwiek stanowiska kościelnego, ale poza Kielcami. Tymczasem październik 1956 r. wyniósł do władzy nowa ekipę komunistów, w wyniku, czego starej zabrakło czasu na egzekwowanie postawionych żądań. Tak wiec ekipy rządowe zmieniały sie, a ks. Wojciech Piwowarczyk trwał niezłomny na stanowisku ojca duchownego w seminarium, a od 1958 r. również dla kapłanów całej diecezji kieleckiej.

    Wciąż żywy w pamięci wiernych, założyciel Instytutu Świeckiego Chrystusa Króla
      Kilkanaście lat od śmierci ojca Wojciecha Piwowarczyka jest on wciąż żywy w pamięci swoich wychowanków - Księzy, a także osób świeckich, nie tylko z Kielc. Z polecenia lub za aprobata władzy diecezjalnej podejmował coraz to nowe inicjatywy duszpasterskie. Mocny wiara, nadzieja i miłością trwał przy Bogu i umacniał w tym trwaniu swoich podopiecznych. Księża diecezjalni wspominają tradycyjne trzydniowe rekolekcje organizowane przez ojca duchownego na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku. Liczne grupy - turnusy kapłanów przybywały do seminarium duchownego po Świętach Wielkanocnych i w czasie wakacji. Były to lata rozpętanej na nowo bezlitosnej nagonki na ks. bp. ordynariusza Czesława Kaczmarka przez komunistów z ekipy towarzysza "Wiesława". Pretekstem nagonki było tzw. kazanie chińskie o prześladowaniach religijnych w Chinach. Biskupa usiłowano "pozbawić" władzy, diecezje obłożono bajońskimi sumami podatków, alumnów seminarium karnie wcielono do wojska. Przede wszystkim wymierzono w niego "Zielonym Zeszytem", paszkwilem moralnym napisanym przez Kaplana odstępcę. Na terenie diecezji, gdy urządzano plebiscyty Księzy przeciw biskupowi, ojciec duchowny ks. Piwowarczyk w indywidualnych rozmowach, w konferencjach rekolekcyjnych zbijał kłamstwa księdza oszczercy, utwierdzał w posłuszeństwie biskupowi, wzywał do modlitwy i do zawierzenia Chrystusowi. Uczestnicy rekolekcji z uporem i bez leku stawali naprzeciw szykanom wrogów Kościoła. W tym czasie ks. Piwowarczyk, mieszkający przy ul. Czerwonego Krzyża, spokojem i dobrocią rozbrajał nachodzących go funkcjonariuszy UB.

    Z modlitwa o wyniesienie na ołtarze wspominają swojego duchowego opiekuna niewiasty gromadzące sie w celu pogłębienia swojego życia duchowego, które dziś Nałęża do założonego w latach sześćdziesiątych przez ks. Piwowarczyka Instytutu Świeckiego Chrystusa Króla, który rozwinął swoje ośrodki w Kielcach, Poznaniu, Katowicach, Lublinie, Radomiu i Rzeszowie. Członkinie Instytutu na jego ręce składały śluby wierności Chrystusowi Królowi i Jego Kościołowi. Dobroć ojca Piwowarczyka wspominają w wielu parafiach panie z opieki charytatywnej, dla których organizował spotkania formacyjne w rożnych miejscach na terenie diecezji.
Ksiądz Piwowarczyk, prowadząc tak intensywne Zycie duchowe i działając na wielu frontach duszpasterstwa diecezjalnego, zawsze żył sprawami społeczeństwa. Wskazywał na kryzys moralny, widział tez skutki zapaści ekonomicznej w latach dogorywającego ustroju komunistycznego. Umacniał ludzi w czasie nocy stanu wojennego. Jako infułat, pod nieobecność biskupów, w dni papieskie (16. każdego miesiąca), udzielał w katedrze sakramentu bierzmowania. Odwiedzające go osoby zawsze prowadził do kaplicy przed Najświętszy Sakrament. Do końca życia służył posług w konfesjonale w katedrze, a pod koniec życia w swojej prywatnej kaplicy.
Bóg nagrodził ks. Wojciecha Piwowarczyka długowiecznością i 65-letnim trwaniem w kapłaństwie. Po długiej chorobie zmarł 27 lipca 1990 r. w wieku 90 lat. Pochowany został w Kielcach.